Redukcja śladu węglowego z punktu widzenia architekta
Zielone rozwiązania wpływają na wzrost wartości nieruchomości. I choć coraz częściej mamy do czynienia z pozytywnymi przykładami na polskim rynku, wciąż mamy wiele do nadrobienia. Niestety brak regulacji w tym zakresie nie wpływa pozytywnie na poprawę sytuacji. Tymczasem architekci przekonują, że praca nad rozwiązaniami, które są racjonalne i optymalne kosztowo, pozwoli zmniejszyć ślad węglowy budynku, ale też docelowo obniżyć koszty użytkowania inwestycji.
Dobre praktyki z Zachodu
Ciekawym przykładem państwa bazującego na niskoemisyjnym budownictwie jest Dania, która ma bardzo zaawansowany miks energetyczny, bazujący głównie na odnawialnych źródłach energii. Celem Duńczyków jest zminimalizowanie, a docelowo całkowite ograniczenie śladu węglowego budownictwa, w związku z czym systematycznie podejmują kolejne kroki przybliżające ich do celu. – Na dziś aż 98% budynków w Kopenhadze podłączonych jest pod miejską jednostkę cieplną, co powoduje, że budynki te są niskoemisyjne. Dlaczego? Ślad węglowy dzielimy na wbudowany w materiały i operacyjny. Ten drugi powstaje w trakcie użytkowania budynku, czyli w trakcie ogrzewania, chłodzenia czy korzystania z energii elektrycznej. Zmieniając źródła energii w sieci ciepłowniczej na takie, które w procesie wytwarzania energii emitują małe ilości gazów cieplarnianych, poprawiany jest jednocześnie ślad węglowy operacyjny wszystkich budynków w mieście.– tłumaczy Weronika Lechowska, architekt z SRDK Studio Projekt.
Ograniczenie śladu węglowego wiąże się z licznymi wytycznymi w zakresie ESG i taksonomią UE. W Danii obliczanie śladu węglowego jest obowiązkowe, w związku z czym konieczne jest, aby projektowany budynek spełniał obowiązujące normy. – W Danii w 2022 roku progiem było 10 kg dwutlenku węgla rocznie na mkw. Duńczycy projektując budynki, rozpatrują je w skali 50 lat. Sumują ślad węglowy wbudowany, szacują, ile budynek zużyje energii w przeciągu 50 lat i tak obliczają ogólny ślad węglowy. Co warto podkreślić, obecnie postawili sobie bardzo ambitny cel, aby zmniejszać próg wymogów co dwa lata, co oznacza, że w 2030 r. chcą dojść do liczby 7,5 a nawet 5 kg rocznie na mkw. – dodaje Weronika Lechowska.
Wzorcowym projektem w zakresie niskoemisyjnego budownictwa jest „Living Places Copenhagen” – prototyp domów o emisji CO2 na poziomie 3,8 kgCO2/m2/rok. Jest to dobry przykład tego, że już dziś możemy budować w sposób bardziej zrównoważony. – „Living Places Copenhagen” to drewniane budynki modułowe, które można rozbudowywać w zależności od potrzeb rodziny. Domy zostały wykonane z drewna klejonego, mają trzy kondygnacje, a ich rzut ma niecałe 70 mkw. Zabieg ten był celowy i odpowiadał na inny problem, z którym mierzą się Duńczycy, ale nie tylko. Chodzi o to, że każdy chce mieszkać w centrum lub w jego pobliżu, niestety często nie ma już na to miejsca. Dlatego kluczem było stworzenie atrakcyjnego miejsca do życia, które nie będzie zabierało zbyt dużej powierzchni – komentuje architektka. Jak dodaje: – Obiekty te spełniają wymogi związane ze śladem węglowym, ale przy tym są tanie, m.in. dzięki wykorzystaniu materiałów prefabrykowanych.
W Polsce brak danych
W Polsce nie funkcjonują jeszcze bazy danych, na podstawie których byłby liczony ślad węglowy budynków. – Obecnie trwają prace nad stworzeniem takiej bazy danych i od 2030 roku wszystkie budynki będą musiały mieć obliczony ślad węglowy, czym będą zajmować się architekci lub inżynierowie budownictwa. Póki co w Polsce mamy na razie tylko regulacje dotyczące zużycia energii przez nowoprojektowane budynki, ambitniejsze cele trudno wprowadzać, szczególnie w budownictwie mieszkaniowym, ponieważ większość mieszkań jest u nas sprzedawanych, a nie wynajmowanych. – tłumaczy Lechowska. Jak dodaje: – Inwestor buduje i sprzedaje budynek, po czym o nim zapomina. Nie musi go utrzymywać, a co się z tym wiąże, nie interesują go późniejsze koszty utrzymania. Tymczasem ślad węglowy jest ściśle związany ze zużyciem energii. Dla przykładu w Danii czy Wielkiej Brytanii, gdzie rynek wynajmu mieszkań jest bardzo silny, to inwestor utrzymuje budynek, a więc zależy mu na tym, żeby opłaty za ten obiekt były jak najniższe. W sytuacji, kiedy inwestor nie zarządza nieruchomością, stosuje się do norm określonych prawem, a ograniczanie śladu węglowego nie jest dla niego priorytetem.
W przypadku Polski mówi się o wprowadzeniu nowej charakterystyki energetycznej, tzw. klas energetycznych od A do G. Zmiana ta spowoduje, że budynki będą budowane i modernizowane w lepszym standardzie. – Z pewnością wpłynie to na rozwój rynku termomodernizacji lub „mądrej” przebudowy budynków, która będzie polegała również na tym, aby zadbać o inne aspekty, jak np. wodę deszczową na terenie inwestycji. Trzeba podkreślić, że tego typu rozwiązania są droższe od tych, które stosowane są w tym momencie. Niemniej przykład krajów, które je realizują pokazuje, że optymalizacja projektu na wczesnym etapie koncepcji pozwala znaleźć złoty środek pomiędzy rozwiązaniami proekologicznymi a kosztami ich wdrożenia. Kluczowe jest, aby deweloperzy i inwestorzy mieli świadomość, że to projektanci - architekci i instalatorzy - na wczesnym etapie projektu są w stanie zaoszczędzić na kosztach budowy, jednocześnie znajdując efektywne ekologiczne rozwiązania – komentuje architektka.
Trudno przekonać inwestora do tego, aby wdrożył rozwiązania ponad obowiązujące normy. Jednak już dziś możemy zobaczyć pozytywne przykłady idące w stronę zrównoważonego budownictwa w Polsce. Zaliczamy do nich m.in. ponowne wykorzystanie wody deszczowej, zagospodarowywanie przestrzeni z uwzględnieniem błękitno-zielonej infrastruktury, korzystanie ze źródeł odnawialnych. – Przykładem zrównoważonego osiedla jest Olimpia Port. Projektując ten kompleks wprowadziliśmy optymalne rozwiązania np. do „przewietrzania” osiedla, odpowiedniego ustawienia budynków względem słońca czy wykorzystania ukształtowania terenu – dodaje Weronika Lechowska. – Projekt Olimpii rozpoczęliśmy ponad 10 lat temu i przez ten czas realizowaliśmy etapami (to jedno z największych osiedli w Polsce), kiedy wytyczną dotycząca wód opadowych było odprowadzanie ich z terenu inwestycji. Dzisiaj priorytetem jest zagospodarowanie ich na terenie. Na szczęście ogrom zielonych terenów na osiedlu oraz włączanie do projektu na kolejnych etapach inwestycji np. zielonych dachów czy suchych rzek pomaga przyjmować wody opadowe.
Nowe technologie i materiały mające wpływ na obniżenie śladu węglowego
Tym, co pozytywnie wpłynęłoby na obniżenie śladu węglowego budynków, jest zastosowanie nowych technologii i materiałów. Ciekawym przykładem jest m.in. wspomniane wcześniej drewno klejone CLT, przeznaczone do konstrukcji wielokondygnacyjnych budynków. Niestety w Polsce nie zostało ono jeszcze dopuszczone do użytku ze względów pożarowych. Innym wartym uwagi rozwiązaniem jest ubita ziemia. Już dziś powstają koncepcje małych budowli typu sakralne lub jednorodzinne. To rozwiązanie ma praktycznie zerowy ślad węglowy, gdyż jest to po prostu mechaniczny proces ubijania ziemi na miejscu budowy. We Wrocławiu na wzorcowym osiedlu Nowe Żerniki powstała koncepcja kaplicy w tej technologii. Bardzo popularnym budulcem jest również glina. – Ma ona bardzo dużą pojemność termiczną – potrafi chłonąć bardzo dużo ciepła w ciągu dnia, a następnie powoli oddawać je nocą, dzięki czemu budynek jest bardziej odporny na dobowe wahania temperatur – kończy Weronika Lechowska.
Podstawą budownictwa o niskim śladzie węglowym są lokalne materiały. To skąd one pochodzą, jak daleki jest transport, czym się odbywa, ma wpływ na ślad węglowy wbudowany. Ważny jest też proces produkcyjny, czy jest energochłonny. Przed nami prawdopodobnie powrót do mało przetworzonych, wytrzymałych materiałów, które będą w stanie przetrwać bez wymiany 50 lub więcej lat. Kluczowy będzie też recykling. W Danii tradycyjnym budulcem jest cegła jako zewnętrzna warstwa elewacji. Jej produkcja jest jednak bardzo energochłonna, dlatego walcząc o niski ślad węglowy Duńczycy wykorzystują cegłę z recyklingu, wycinając czasem nawet całe fragmenty starych murów, dając im w ten sposób nowe życie. Patrząc na duńską architekturę jest nadzieja, że wymóg liczenia śladu węglowego budynków nie sprowadzi projektowania tylko do Excela, ale wręcz odwrotnie, otworzy nowe możliwości do kreatywnego tworzenia.