Psychologia i architektura – nierozerwalny duet
Architektura już dawno wyszła poza ramy zwykłego utylitaryzmu. Cztery ściany nie wystarczają już, żeby poczuć się jak w domu, a miejski plac bez przemyślanych rozwiązań straszy pustkami. Równocześnie są miejsca czy budynki, które sprawiają, że chcemy w nich przebywać, przyciągają nas niewidzialną siłą, swoją wyjątkową energią. Jej źródło bije często w projekcie czy koncepcji architektonicznej, które za punkt wyjścia biorą emocje użytkowników.
Termin psychologii architektury funkcjonuje od końca XIX wieku, jednak zabiegi, dzięki którym wpływano na emocje odbiorców i użytkowników budynków poprzez ich formę, są częścią projektowania od wieków. Sztandarowym przykładem tego typu podejścia jest architektura sakralna średniowiecznego gotyku. Strzelistość katedr, wysokie sklepienia, przydymione witrażami światło, tajemniczy półmrok – to wszystko głęboko przemyślane „sztuczki” projektantów żyjących w tamtych czasach. Z kolei budynki minimalistycznego modernizmu, z ich prostotą formy i kolorystyczną zachowawczością, miały potęgować poczucie ładu, spokoju i porządku.
Podwaliną architektury są nauki ścisłe, ale obiekty wysokiej jakości zawsze są połączeniem myśli technicznej ze sztuką, pewnym artyzmem i wiedzą czerpaną z psychologii i socjologii właśnie. Struktura i rodzaj użytych materiałów, skala i wielkość poszczególnych elementów budowli, dobór kolorystyki. Za ich pośrednictwem architekci mogą wywoływać konkretne emocje i wpływać na sposób, w jaki odbieramy ich finalne dzieło.
Architektura po godzinach
Muzea, teatry, centra kultury, hotele czy place miejskie – to, gdzie spędzamy czas wolny często determinowane jest właśnie przez emocje, jakie wywołuje w nas dane miejsce. Wiedzieli o tym dobrze architekci z biura Arch-Deco, pracując nad koncepcją budynku Gdyńskiej Szkoły Filmowej oraz nowego wyglądu otaczającego go placu Grunwaldzkiego. Całość została zaprojektowana jako nowoczesny miejski salon. Wszechobecna, ale utrzymana w minimalistycznym porządku zieleń, skontrastowana z białą bryłą budynku przykuwa oko i każe przechodniowi zatrzymać się choć na chwilę. Przemyślana kompozycja przestrzenna – w tym podcięcie bryły w parterze, zapraszające pieszych na plac – sprawia, że w pogodne dni miejsce to zawsze jest pełne ludzi.
Sam budynek to oddzielna historia, „napisana” – jak mówią twórcy – niemal jak scenariusz filmowy. Jasna, szklana fasada budynku przełamana jest czerwienią zewnętrznych, tarasowych schodów służących do siedzenia, z południową ekspozycją. Wybór koloru to nawiązanie do ulubionej barwy świata festiwali i gal filmowych oraz czerwonego dywanu. Zresztą kolor ten przewija się również we wnętrzach centrum: na klatce schodowej czy w salach kinowych.
– Naszą intencją było łagodne wkomponowanie siedziby centrum w krajobraz modernistycznego miasta – tłumaczy Zbigniew Reszka, prezes Arch-Deco. – Jednak w miarę zbliżania się do budynku czerwone akcenty zaczynają zdradzać jego drugą naturę, wywołując ciekawość. Kolor działa coraz intensywniej z każdym krokiem, by swoją największą siłę osiągnąć wewnątrz sal kinowych. Tak zaplanowany odbiór budynku inspirowany był klasycznym scenariuszem filmowym, który na początku buduje szerszą narracje i wprowadza napięcie, zmierzając ku scenie finałowej – dodaje Zbigniew Reszka.
Czas wolny to w dzisiejszych czasach niemal świętość. Nie chcemy marnować go na przebywanie w źle zaprojektowanych budynkach i miejscach, które nie wywołują w nas pozytywnych emocji. To zjawisko bardzo wyraźnie obrazuje trend powstawania coraz piękniejszych, ciekawszych i lepiej przemyślanych wnętrz hotelowych. Kamil Kowalik z Iliard Architecture & Project Management, pracowni zajmującej się w dużej mierze projektowaniem hoteli, twierdzi: – Każdy człowiek jest inny i we wnętrzach hotelowych każdy powinien móc spędzać czas tak, jak lubi. To banał, ale też podstawowa zasada projektowania tych obiektów. Jako projektanci musimy dawać możliwość wykorzystywania przestrzeni hotelowych w różny sposób, zależnie od przyzwyczajeń i indywidualnych upodobań.
Jako przykład takiego projektowego podejścia podaje hotel Gwiazda Morza w nadmorskim Władysławowie. – Wszystkie wnętrza zostały zaprojektowane w nim tak, aby gość mógł komfortowo korzystać z atrakcji samego obiektu, jak i jego lokalizacji i poczuć się zrelaksowany podczas urlopu. Znajdziemy tam meble wolnostojące – fotele, pufy czy stoliki, które mają różne wykończenia i materiały. Dzięki takiemu zabiegowi osiągnęliśmy efekt zamierzonego chaosu. Goście mogą dowolnie dopasować konfigurację pewnych elementów do własnych potrzeb i upodobań. Możliwość ta sprawia, że czujemy się jak w domu, jak u siebie – mówi Kamil Kowalik.
Żeby żyło się przyjemniej
Kluczem do realizacji najlepszych projektów jest stawianie użytkownika, jego potrzeb i odczuć w centrum prac projektowych. Chodzi o wykreowanie obiektów i miejsc, w których mieszkańcy i goście zwyczajnie będą chcieli przebywać. Takie holistyczne podejście ma szczególne znaczenie również w procesach rewitalizacyjnych. Może być kluczowe, gdy chodzi o obszary mocno zdegradowane, do których życie trzeba wprowadzać na nowo, po wielu latach.
Pracując nad master planem Stoczni Cesarskiej, projektem rewitalizacji 16 hektarów terenów postoczniowych w Gdańsku, architekci z pracowni Henning Larsen, wspólnie z pracowniami BBGK oraz A2P2, mierzyli się z niezwykłym wyzwaniem. Chodziło o zaprojektowanie dzielnicy miejskiej odpowiadającej współczesnym potrzebom na terenie, którego pierwotna funkcja była zupełnie odmienna. Dodatkowo jest on przepełniony historią i zabytkowymi obiektami. Zachowanie ducha, atmosfery tego miejsca było dla projektantów punktem wyjścia. Szczególnie, że emocjonalne związanie gdańszczan i Polaków z historią tych terenów jest ogromne.
Bardzo ważne było zapewnienie ludzkiej skali projektu. Chodziło o to, aby nowa zabudowa współgrała ze starą, nie zaburzała atmosfery miejsca i nie zachwiała rangi dawnych hal stoczniowych. Usytuowanie nowych i starych budynków zaplanowano tak, aby zapewnić jak największy komfort przebywania w przestrzeni publicznej i jak najwięcej naturalnego światła – kolejnego czynnika, który pozwoli poczuć się w dzielnicy po prostu dobrze. – Materiały, skala budynków, podcięcia, przedproża – wszystko, co nowe, będzie nawiązywać do tego, co już jest wokół – mówi architekt prowadzący, Mateusz Mastalski z pracowni Henning Larsen. – Uczymy się od stoczni. Nie tylko od budynków, ale także od wyjątkowej skali i atmosfery przestrzeni, która jest pomiędzy. Chcemy podkreślić pozostałe w niej stoczniowe relikty tworzące charakter miejsca, ale jednocześnie nadać jej nowe znaczenie. Między starym, a nowym musi trwać dialog – dodaje.
Jedną z nowości i prawdopodobnie najchętniej odwiedzanym miejscem dzielnicy będzie nadwodna promenada, z punktami usługowymi i gastronomicznymi, miejscami wypoczynku i zielenią. Zresztą przestrzenie publiczne i tereny zielone zajmą aż 32% powierzchni Stoczni Cesarskiej. Zieleń, która pojawi się w dużych ilościach na tym postindustrialnym terenie, podobnie jak wysoka jakość rozplanowania przestrzennego, ma wpłynąć na wysoki poziom komfortu przebywania w przestrzeniach Stoczni Cesarskiej i przyjemność obcowania z wyjątkową na skalę międzynarodową jakością architektury.
Na skraju gdańskiego Młodego Miasta powstaje też kolejna inwestycja w podobnym nurcie. Apartamenty Chlebova, realizowane przez spółkę NDI Development, są przykładem przemyślanej koncepcji rewitalizacji. Budynek powstaje w miejscu Germania Brotfabrik – pierwszej przemysłowej fabryki chleba w północnej Polsce, która funkcjonowała tu nieprzerwanie od 1905 r. do końca II wojny światowej. Jego projekt został doskonale przyjęty przez miejskich aktywistów i architektów, dzięki udanemu połączeniu nowoczesnego charakteru obiektu i naturalnych, klasycznych materiałów, które wypełnią elewację.
W sąsiedztwie Chlebovej powstanie nowy miejski, ogólnodostępny plac, który będzie stanowił silny wkład w miastotwórcze funkcje w okolicy. – Plac Chlebovy odznaczać się będzie przyjaznymi proporcjami, co ma niebagatelne znaczenie w odbiorze przestrzeni publicznej – komentuje Jakub Bladowski, prezes biura architektonicznego Roark Studio, odpowiedzialnego za projekt. – Ponadto planujemy użycie rekreacyjnej zieleni i małej architektury, których zastosowanie ma być elastyczne. Chodzi o to, aby to użytkownicy przestrzeni nadawali jej charakter, aby wyposażenie i zagospodarowanie placu stanowiły niejako tło i scenę dla dziejącego się tam życia – dodaje.
– Planujemy również elementy, które będą przyciągać turystów i ciekawić mieszkańców. Takie, które będą dobrze wyglądać na zdjęciach czy w mediach społecznościowych. Czy nam się to podoba czy nie, takie trendy w projektowaniu przestrzeni publicznych są coraz bardziej obecne na świecie, więc staramy się również za nimi podążać – wyjaśnia Jakub Bladowski.
Architektura, która leczy
Często po wiedzę z dziedziny psychologii w architekturze sięga się przy projektowaniu obiektów użyteczności publicznej. Ich funkcjonalność i przyjazność może być dużo lepsza, jeśli weźmie się pod uwagę emocje odbiorców. – Możemy znacząco na nie wpływać szeregiem zabiegów projektowych – komentuje Paulina Czurak, właścicielka biura projektowego Ideograf. – Tonacją kolorów czy doborem materiałów możemy wprawić odbiorcę w zadumę, refleksję lub radość i ekscytację. Światłem możemy kreować poczucie tajemniczości, zagadkowości lub lekkości i relaksu. Dobór wielkości szklenia będzie natomiast tworzyć klimat transparentności, otwartości, bądź wyciszenia, zamknięcia – dodaje.
Zaprojektowanie szpitala to ogromne wyzwanie. Podczas pracy nad takim obiektem architekci muszą mieć na uwadze specyficzne wymagania technologiczne i funkcjonalne, a także niezliczoną ilość urządzeń, instalacji czy kanałów. Ale kwestie techniczne to nie wszystko. Wiedzą o tym dobrze architekci z biura projektowego Arch-Deco, którzy na swoim koncie mają projekt największego kompleksu szpitalnego na Pomorzu: Centrum Medycyny Inwazyjnej i Nieinwazyjnej w Gdańsku oraz Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Jak relacjonuje Michał Baryżewski, współwłaściciel biura architektonicznego Arch-Deco, przy pracy nad Centrum Medycyny Inwazyjnej i Nieinwazyjnej jednym z kluczowych celów było stworzenie przestrzeni przyjaznej dla pacjentów i personelu. – Kontekst psychologii architektury przy projektowaniu obydwu budynków był dla nas bardzo ważny. Według badań, odpowiednie otoczenie przekłada się na szybszą rekonwalescencję i zmniejsza poziom stresu u pacjentów i odwiedzających. Dzięki użyciu naturalnych materiałów, stonowanej kolorystyki czy wprowadzeniu sztuki chcieliśmy koić emocje i nerwy, wyciszać i uspokajać wszystkich użytkowników szpitala. Dużo uwagi poświęciliśmy też oświetleniu. W pomieszczeniach CMN zaplanowaliśmy dużo naturalnego światła, a okna zaprojektowaliśmy na takiej wysokości, aby leżący w łóżkach pacjenci mogli obserwować to, co dzieje się na zewnątrz.
Zbigniew Reszka, prezes Arch-Deco, dodaje: – Kompozycja przestrzenna oraz rozwiązania architektoniczno-materiałowe w Centrum Medycyny Nieinwazyjnej podporządkowaliśmy idei humanizowania przestrzeni szpitalnej. Zielone patia-ogrody dostępne z głównych ciągów komunikacyjnych stworzą miejsca z przyjaznym klimatem. Pozwolą na obcowanie z naturalną roślinnością, która daje wytchnienie. Z kolei zlokalizowane przy patiach pokoje dzienne dla pacjentów oraz kawiarnia z lokalami usługowymi przy centralnym patio stanowić będą ogólnodostępne miejsca wypoczynku – tłumaczy.
Zdolny architekt jest jak powieściopisarz. Prowadzi użytkownika projektu zgodnie ze swoją narracją – wpływa na jego samopoczucie, pobudza lub odpręża. Umiejętne operowanie emocjami jest szczególnie ważne w budynkach publicznych, takich jak urzędy, sądy czy szpitale. Dobry projekt miejsca zamieszkania z pewnością podnosi jakość życia i powoduje, że każdy spędzony w nim dzień będzie upływał z takimi emocjami, na których zależy jego odbiorcy.