panta rhei...

...i bardzo dobrze!

właśnie minął rok od naszych początków "na swoim". jakoś się wiedzie, lodówka chłodzi, kuchenka parzy, jest git. z doświadczeń tego roku: pralka w openkuchni - spoko. ale musi być cicha.
sama wspomniana openkuchnia też feine witz, ale dobry wyciąg jest niezbędny! inaczej gotowanie odbywa się pełną chatą. trzeba go będzie w końcu nabyć, tego wyciąga... albo nie gotować :-)
tymczasem w międzyczasie (o, jak ładnie) nastąpiła drobna zmiana w składzie naszej drużyny: przybył nowy zawodnik.
po wyzwaniach tegorocznej zimo-wiosny (pozdrowienia dla publicznej służby zdrowia, bez żartów!) ten sezon budowlany potraktujemy pewnie ulgowo, ale w przyszłym roku będziemy stawiać ściankę działową: z jednego dużego pokoju trzeba nam zrobić dwa. filozofia żadna, są dwa okna i dwa wejścia. ale pozostaje kwestia materiałowa: gips-karton czy cegła? a może bloczki siakieś? bo nie wiem jak tam z akustyką w gipsie.
heh, śmiesznie reagowali znajomi. "taki ładny pokój macie, chcecie go podzielić? może jakieś drobne przepierzenie wystarczy? delikatne takie, łatwo rozbieralne?"
aha, wystarczy... szczególnie jak niebawem Ziomek zacznie muzy słuchać na full albo koleżanki sprowadzać. się wydaje, szybko zleci, już ja to wiem.
a rodzice też czasami intymności będą potrzebować... no przecież!

Powrót do bloga: archetyp