Projekt Yatenga
Pojawia się realna szansa na to, że w Polsce powstanie jedna z największych i może najciekawszych na świece realizacji stosujących techniki alternatywne nazwane low-tech, czyli glinę, słomę i materiały naturalne i recyklingowane.
Projekt ten ma stać się ucieleśnieniem idei gospodarzy miasta Żory i grupy etnografów, afrykanistów, którzy przez ostatnie lata dali się poznać poprzez spektakularne akcje edukacyjne popularyzujące afrykańskie zbiory, które koniecznie potrzebują nowego przestroniejszego miejsca, które wpisało by się w życie regionu. Projekt Yatengi, czyli nowego Centrum Kultur Pozaeuropejskich wykonują Ovo Grąbczewscy Architekci Oskar i Barbara Grąbczewscy oraz Marcin Mateusz Kołakowski. Ovo Grąbczewscy Architekci znani są m.in. z nagrodzonego Nagrodą Roku SARP Pawilonu Paleontologicznego w Krasiejowie p. Opolem a dr M.M. Kołakowski, obecnie pracujący nad realizacjami ekologicznymi w Anglii - z licznych publikacji dotyczących low-tech . Konsultantem projektu jest największy na świecie guru architektury glinianej profesor Gernot Minke z uniwersytetu w Kassel.
Czy współpracujący eksperci od etnografii, muzealnictwa i low-tech są w stanie stworzyć w polskiej architekturze nową wartość? Było by to bardzo pożądane w regionie, który musi stawić się czoła największym w Europie problemom ekologicznym. Glina i materiały naturalne, które przechodzą obecnie renesans mogą stać się według autorów doskonałym tworzywem konstrukcyjnym, spełniające najwyższe wymagania dla budynków publicznych wnosząc przy tym coś, czego inne techniki nie mogłyby wnieść: fizyczny ślad człowieka i poetyckość, które tkwią w naturalnych materiałach
Yatenga ma stać się nie tylko muzeum, ale miejscem do którego można przyjść na koncert, do egzotycznej restauracji, afrykańskiego salonu gier czy na wspinaczkową ściankę. O dziwo to ostatnie przyciąga najwięcej uwagi wśród przyszłych gości.
Wtopiona w naturę bryła budynku ma sprawić, że Yatenga będzie budynkiem ale i parkiem z jeziorkiem i dziką zielenią. Budynki low-tech – do tradycji, których nawiązuje Yatenga – zwracają coraz większą uwagę świata architektów. Choć są zagłuszane sensacjami dziwactw zimnego stali i szkła rodem z Abu Dabi wywalczyły już swoje miejsce w świecie architektury. W Żorach budynek ma zachwycić nie wysokością lecz raczej walorami ekologicznymi i estetycznymi.
Do tej pory budowle tradycja tej architektury ograniczała się zwykle do uroczych, choć niewielkich realizacji, których autorem w Polsce jest na przykład Maciej i Danuta Hyła, Teresa Kelm, Wojciech Brzeski czy wreszcie Paulina Wojciechowska i Jarema Dubiel. Yatenga ma szanse pokazać jednak , że architektura low-tech może stać się pełnowartościową architekturą łączącą w sobie elementy mądrości poza europejskiej architektury ludowej ale i hipisowskiej spontaniczności i zabawy, inżynieryjnej myśli, która nie traci z pola widzenia ekologicznych celów oraz też całej tradycji europejskiej tradycji modernistycznej. Czy da się czerpać z tak różnych tradycji w jednym budynku? Trudne, ale jeśli chciało by się tego podjąć to na pewno nie poprzez zwykłe cytaty. Architekci Barbara i Oskar Grąbczewscy i M.M. Kołakowski podjęli się ambitnego celu zbudowania mostu pomiędzy ideą otwartego budynku znaną z architektury Gropiusa czy Miesa Van der Rohe z architekturą miejsca znaną z afrykańskich wiosek, która nie zna prostych kątów, ale wrażliwa jest na miejsce. To iście ekwilibrystyczne połączenie żelaznej racjonalności z spontaniczną tradycją niewątpliwie jeśli się uda będzie symbolem wymiany miedzykulturowej. Czy będzie możliwe? Wierzy w to M.M. Kolakowski, który nosi w klapie marynarki odznakę „Low-modernist” ( niski modernista). Tłumaczy ją fascynacją jakościowymi społecznymi i racjonalnymi ideałami modernizmu protestując przeciwko pędowi za ilością, który ucieleśnia się w budowaniu coraz wyżej i dalej od Ziemi i natury. Budowanie mostów pomiędzy racjonalnością Europy a mądrością kultur świata to w istocie zajęcie trudne tu jednak w centrum kultur pozaeuropejskich jak najbardziej na miejscu.
Budynek który ma topić się w zieleni i pokazywać różne metody zazieleniania dachów i fasad będzie faktycznie kilkoma niezależnymi obiektami które pomiędzy sobą stworzą przestrzeń symbolicznie otwierającą się na pięć nieeuropejskich kontynentów. Obłe kształty, które wyrywają się z europejskiej ortogonalności tworzą wąskie przesmyki, które zmuszą do bliskiego kontaktu z teksturą ściany i odbierania budynku nie tylko intelektem ale całym ciałem. Wielka wspólna przestrzeń – nazywana gościńcem –rozpływa się w trójwymiarowym labiryncie przejść, które nie tracą wzajemnej współzależności poszczególnych miejsc w budynku.
Budynek, który sam w sobie ma sam stać się eksponatem pokazującym „mądrość ludzi biednych i silę ludzi słabych” nie jest w żadnym wypadku pastiszem czy kopią. Ma za to dzięki intensywności architektury, angażować wszystkie zmysły dotyku, słuchu i wreszcie smaku... w afrykańskiej restauracji. Ma pokazać przez to wartości kontaktu z fizycznym światem, który tracimy zbyt często w przeintelektualizowanej „niedotykalnej” perfekcyjnej architekturze ze szkła i betonu.
By podkreślić społeczne znaczenie projektu już w tym miesiącu 26 lipca pod kierownictwem holenderskiego altysty Antoona Vestahe mieszkańcy Żor zostaną zaproszeni do wybudowania modelu 1:1 Muzeum który uzmysłowi skale budynku i symbolicznie ucieleśni idee Yatenga, która ma być zbudowana nie tylko przez architektów i władze miasta ale przez wszystkich ludzi z regionu.
Oprac. Oskar Grąbczewski
Autorzy:
og